Czasami trzeba sobie przekląć.
Bo nic nie wyraża więcej emocji niż to magiczne słowo.
Kurwa. To nie tylko słowo, ale przede wszystkim emocje. Czasem przecinek, często bezsensowny dodatek lub obraza, za którą dostajesz mandat, inną kurwę lub wizytę u dentysty. Mimo wielu negatywnych odczuć, które wszyscy zauważają, to dobre słowo. Daje ono upust emocjom w wielu sytuacjach. Obecnie jednak nie wypada się nim posługiwać. Mówić jeszcze można, bo większość naszych słów nigdzie nie zostanie utrwalona i znikną wraz z Twoim życiem. Napisać już jednak nie można. Jak się nie posłuchasz to narazisz się głupiemu tłumowi. Aby tego nie zrobić, najlepiej kurwę ubrać w inne szaty i wykropkować, wygwiazdkować, napisać 3 razy od tyłu, zamienić na kuźwa, zrobić błąd w pisowni (a najlepiej kilka) i przekształcić pierwszą literę w słowie, zamieniając ją na c, h, u lub j. Gdy się nie zastosujesz, od razu okażesz się chamem. Niekulturalnym oczywiście.
Prowadzi to do absurdu. Telewizja pokaże Ci sceny wojenne, napady, strzelaniny i pobicia, a gdy ktoś przeklnie na wizji to wielkie zdziwienie i oburzenie. Bo tak nie można! To samo gazety. Jak już ktoś udzieli im wywiadu i rzuci sobie jakimś chujem, to od razu wciskają shift i szukają 8 na klawiaturze aby jak najszybciej to wygwiazdkować. Jaki jest w tym sens, nie wie nikt. Przecież każdy zna to słowo i używał go pewnie nie raz. Niektórych sytuacji nie da się podsumować inaczej niż zwykłą kurwą.
Czekam na pociąg. Siedzę już w środku. Właśnie wyciągam mój elementarz aby nikt nie próbował do mnie zagadać i próbuję nauczyć się w końcu kilku nowych liter. Miejsce w miarę wygodne, gorąco, ale do wytrzymania. Minutę przed odjazdem przemiła Pani, którą skazali na odczytywanie komunikatów kolejowych ogłasza, że mój pociąg będzie miał 15 minut opóźnienia. Myślę sobie - trudno, zawsze i tak wychodzę wcześniej, bo takich rzeczy nie spodziewać się po polskich przewoźnikach jest co najmniej naiwne. Jednak gdy mija wyznaczony czas, a ja zadowolony, że w końcu ruszymy, nauczyłem się nowej literki i poczuje powiem polskiego wiatru, zostaję sprowadzony na ziemie, jakby Thor przywalił mi w łeb młotem rozpoczynając kolejną cześć Awangersów. Kolejne 15 minut opóźnienia. Nie cierpię się spóźniać, a to mnie nieuchronnie czeka. Kurwa.
Siedzę sobie z dziewczyną i rozmyślam jakby tu zaproponować jej chodzenie. Zrobić to w stylu Bonda, a może zdać się na ten poradnik, który ostatnio przeczytałem. Przypominam sobie wszystkie filmy, które obejrzałem, a których ona mogła nie widzieć. Szukam w nich zabawnych tekstów i scen, dzięki którym mógłbym zabłysnąć jakże młodzieńczym intelektem. W głowie, zamiast romantycznych kwestii mam teksty w stylu: Sajgon. Cholera. Wciąż tylko Sajgon lub Go ahead, make my day. Myślę więc, jak to połączyć, żeby wyszło coś znośnego a ona nie przybiła sobie piątki z moją twarzą. Gdy mi się udaje, po głowie krąży mi tylko jedna myśl. Ja to jestem gość. Właśnie tak. Kurwa.
Podążam spokojnie chodnikiem, schodząc z drogi staruszkom i omijam nieprzytomnych ludzi, których wyrzuciło morze po zamknięciu ostatniego klubu. Zastanawiam się nad moimi najnowszymi pomysłami, których liczba zmienia się wraz z ilość promili w moim organizmie. W tej chwili maleje i tak ma pozostać w najbliższym czasie. Wiedząc, że najlepsze teksty wychodzą po pijaku (a przynajmniej zawsze wtedy jestem o tym przekonany), zmierzam szybkim krokiem w kierunku pokoju z moim laptopem. Czuję, że wystukam na klawiaturze tekst mojego życia, a po chwili uświadamiam sobie, że te palce będą musiały trochę poczekać, a ja pewnie będę musiał zainstalować dyktafon w telefonie. Na mojej drodze pojawia się grupa dresów, chcąca zapytać się o drogę. Z pewnością. Kurwa.
Czasem trzeba powiedzieć kurwa, bo to najlepsze słowo podsumowujące daną sytuację. To najbardziej naturalna fraza przychodząca do głowy i hamowanie się przed jej wypowiedzeniem jest co najmniej dziwne. Nie ma nic złego w rzuceniu raz na jakiś czas mięsem, bo często takie słowo rozluźnia napiętą atmosferę i dzięki niemu wiadomo, że ma się do czynienia z ludźmi, a nie z dziennikarzami. Normalny człowiek wie, ze powiedzenie wulgaryzmu nie oznacza bycia wulgarnym, a bycie chamem to nie maniera mówienia, a styl myślenia i życia. Ale ludzie i tak będą się oburzać, bo przecież wszyscy wiedzą, że tak nie można. I weź tu z takimi rozmawiaj.
0 komentarze :
Masz zdanie, to je wypowiedz. Jak głupie, to najwyżej skasuję.